W ubiegły weekend kupiliśmy auto. Jeep Liberty. Wspaniałe auto na jeżdżenie po Meksyku... bo tutaj nigdy bez przygód się nie obejdzie. Nawet prosta wycieczka do sklepu wymaga unikania dziur w szosie, zwalnianie na progi zwalniające... których jest tu od gromu bo każde domostwo może sobie taki postawić jak chce, czasami są trzy pod rząd. A i zazwyczaj są tez inne atrakcje...
Zachód słońca nad morzem... wycieczka 10 minutowa... co mogłoby się zdarzyć na tak krótkim odcinku... no morze w Kanadzie jakiś dom na kolkach by przejechał bo oni czasami tak robią... ale tam zazwyczaj wszystko jest porządne i zapięte na ostatni guzik a nawet linie namalowane tam gdzie trzeba.
W Meksyku jest inaczej. Bardziej dziko... bardziej średniowiecznie (ze wszelakimi nowoczesnymi wygodami jak w każdym innym kraju).
Jedziemy na plażę. Najpierw jest normalna ulica która bliżej plaży zmienia się na drogę ubitą jak na zdjęciu. To wszystko jest normalne.
Co nie jest normalne to te wszystkie inne ewenementy które dzisiaj na tej drodze uświadczyłam:
3 niemowlęta na motocyklach*
15 dzieci poniżej 8 roku życia na motocyklach bez kasków
27 dzieci w otwartych ciężarówkach (niektóre miały kierowcę po piwku)
W jednej ciężarowce było z 20 osób z tylu
3 motocykle bez żadnych świateł po ciemku
3 nieoświetlone rowery, jeden jechał pod prąd prosto na mnie... musiałam ustąpić, tzn wjechać pod prąd.
Poza tym:
15 krów
7 koni i 1 źrebię
12 kur
1 tłusta świnia
37 psów
1 szop meksykański
1 koza
Większość z tych zwierząt grzecznie zeszła z drogi oprócz psów które pewnie nadal leżą na środku drogi i NIE rusza się nawet wojsko musi objeżdżać je w około.
Po 1.5 roku, już mnie to nie przeraza, ale teraz jak to wszystko widzę zza kierownicy jednak jest inaczej. Zachód był piękny... nie mieliśmy elektroniki wiec zdjęć brak ale uwierzcie mi na słowo. Było CHŁODNO! rześko i czysto, a ludzi brak na tamtym odcinku plaży. Luna pobiegała za krabami, ale są of niej szybsze i pod piasek się chowają. My popatrzyliśmy na widoczki, trochę chmurno ale naprawdę fajnie i uziemiająco.
* Niemowlęta nie prowadziły pojazdów. Były trzymane przez kogoś na reku w normalnym kostiumie ochronnym typu: podkoszulka i pielucha. Najlepsza była pani co z niemowlakiem na rekach przyjechała do sklepiku SAMA po szosie... ale to było wcześniej...

No comments:
Post a Comment